Choroba (nie martwcie się, to nic poważnego - zwykła grypa) zmotywowała mnie do pisania - właśnie o zdrowiu, a dokładniej dwóch produktach Bewell, które z pewnością pomagają zadbać o zdrowie i piękno :) Firma ma w swojej ofercie wysokiej jakości, naturalne, szwajcarskie kosmetyki, ale nie tylko, o czym przekonacie się na stronie Sklepu. Można tam znaleźć również biżuterię i przyrządy do terapii naturalnych. Ale dziś nie o tym ...
Do testów otrzymałam 4 próbki - dwóch produktów:
Na wstępie chciałam wam przedstawić Krem z mleka klaczy
Wszystkie informacje na temat tego produktu znajdziecie na stronie producenta
- ja postaram się zamieścić te najbardziej istotne:
- Jest to krem na problemy skóry twarzy i ciała, ma działanie antybakteryjne i aktywujące system odpornościowy skóry. Pomaga walczyć z egzemą, łuszczycą, nadmiernym rogowaceniem, AZS-em, trądzikiem, stanami zapalnymi. Ma również działanie przeciwzmarszczkowe i pielęgnuje bardzo suchą skórę. Usuwa pryszcze i krosty, hamuje rozwój wyprysków i zapobiega swędzeniu.
- Może być stosowany nie tylko przez dorosłych, ale również przez dzieci.
- Składnikami kremu są m.in: laktoferyna, nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy: A, C, E, B1, B2, B6, minerały: wapń, magnez, fosfor, pierwiastki śladowe: miedź, żelazo, selen, liposomy ułatwiające transport substancji aktywnych w głąb skóry.
- Dostępne są opakowania o pojemności 100ml, a cena to 159zł oraz 30ml w cenie 65zł.
- Wyjątkowo bogaty skład kremu czyni z niego doskonałą ochronę skóry przed czynnikami zewnętrznymi taki jak mróz, wiatr i inne czynniki atmosferyczne, polecany jest więc jako produkt ochronny w sezonie zimowym.
- Jest produkowany małymi partiami, co zapewnia dbałość o utrzymanie jego wysokiej jakość oraz daje gwarancję świeżości towaru.
Według mnie jest to na prawdę uniwersalny krem - nie tylko pomaga nam w walce z chorobami, ale również idealnie pielęgnuje skórę. Ponieważ nie mam problemów z cerą, dlatego stosowałam go do pielęgnacji i muszę przyznać, że w tym aspekcie świetnie się sprawdza - szybko się wchłania i nawilża skórę, no i oczywiście poprawia się również koloryt. Krem ma ładny, delikatny zapach (miałam to szczęście, że wąchałam go zanim nabawiłam się kataru). Nie pozostawia na skórze tłustego filmu, a więc nie musicie się martwić, że wasza cera będzie się świecić. Ogólnie krem jest bardzo wydajny i mimo, że moje próbki miały małą pojemność, to wystarczyły mi na prawdę na bardzo długo, a więc jak najbardziej mogę wam polecić ten krem. Jedyną wadą tego kremu może okazać się cena - jest dosyć wysoka, choć w stosunku do jakości, to warto wyłożyć takie pieniądze, by nabyć Krem z mleka klaczy.
Czas na produkt nr 2, czyli oryginalny, koński balsam ziołowy
Jak zawsze na wstępie - kilka informacji od producenta:
- Historia tego balsamu zaczyna się w czasach, gdy po ulicach jeździły dorożki. W Szwajcarii opracowano wówczas recepturę specyfiku, który pomagał koniom w różnych dolegliwościach. Ktoś kiedyś spróbował zaaplikować balsam koński człowiekowi i od tamtej pory wiadomo, że znakomicie wpływa na organizm ludzki.
- Balsam ziołowy jest przeznaczony dla osób odczuwających ból mięśni, stawów, kręgosłupa i głowy. Doskonale sprawdza się u sportowców i osób aktywnych fizycznie narażonych na kontuzje, urazy, zakwasy oraz zmęczenie i napięcie mięśni. Jest skutecznym preparatem dla osób nadwrażliwych na pogodę i mających tendencję do powstawania obrzęków, pajączków i żylaków.
- Rozpuszcza się w wodzie, dzięki czemu można go stosować do kąpieli. Usuwa wtedy pieczenie stóp i niweluje odczucie "zmęczonych" nóg. Przyspiesza proces regeneracji przy otarciach, pogryzieniach przez owady oraz poparzeniach.
- Olejki naturalne pochodzą z upraw nieskażonych ekologicznie, a nie z tanich chińskich upraw. W balsamie nie ma ''wypełniaczy'' i innych bezwartościowych substancji, które tylko zwiększają objętość produktu, ale nie wpływają na skuteczność działania.
- Dostępny jest w opakowaniach: 200ml - 124,50zł; 100ml - 63,90zł oraz 50ml - 35,90zł
Skład produktu:
- Aloes - Jej sok goi rany cięte, łagodzi poparzenia i ukłucia komarów.
- Anyżek - Bogaty w magnez, działa rozkurczowo przy bólach mięśni.
- Arnika - Działa przeciwobrzękowo w skręceniach stawów, urazach i bólach mięśni.
- Kozłek Lekarski (Waleriana) - Wpływa uspokajająco na układ nerwowy, działa rozkurczowo.
- Eukaliptus - Posiada właściwości antybakteryjne. Skuteczny inhalator.
- Świerk - Wspomaga krążenie krwi i zapobiega przegrzewaniu tkanki skóry.
- Sosna - Wspomaga krążenie krwi, ma właściwości antybakteryjne.
- Lawenda - Łagodzi skurcze mięśni oraz wpływa na głęboki, dający wypoczynek sen.
- Rozmaryn - Działa łagodząco na bóle mięśni, hamująco na stany zapalne oraz wspomaga ukrwienie.
- Mięta - Usuwa napięcia i działa odprężająco. Daje uczucie chłodzenia i dezynfekuje.
- Tymianek - Skuteczny w przypadku infekcji bakteryjnych i grzybowych.
- Kasztanowiec zwyczajny - Działa odprężająco i ożywia zmęczone nogi, pobudza krążenie.
- Jałowiec - Wspomaga intensywne ukrwienie. Sprawdził się jako środek o działaniu antyreumatycznym.
- Cytryna - Wzmacnia witalność, działa antyseptycznie, obniża ciśnienie krwi i gorączkę.
Niedawno myślałam nad tym, jak przetestować ten balsam. Czytałam tylko 'Jak działa produkt', a więc miałam okazję przetestować go na moje oparzenie - od razu poczułam bardzo przyjemny, delikatny chłód i oczywiście zmniejszył się ból, a więc produkt jest jak najbardziej skuteczny. Szkoda, że dziś dopiero - podczas szczegółowego czytania opisu do recenzji, doczytałam, że przy katarze należy posmarować skrzydełka nosa i wdychać jako inhalator - od razu to zrobiłam i czuję się już dużo lepiej , katar stał się mniej uciążliwy i nawet zaczęłam oddychać przez nos. Oczywiście podczas aplikacji balsamu - poczułam piękny ziołowy zapach i nawet humor mi się poprawił :) Jak zapewne zauważyłyście - jeśli produkty do niczego się nie nadają, to wam ich nie polecam, ale krem i balsam z dzisiejszej recenzji są na prawdę świetne i pomocne, a więc gdy tylko skończą mi się próbki, to zamierzam kupić pełne produkty :)
No cóż - jakość niestety kosztuje, ale lepiej wydać więcej pieniędzy na coś, co dobrze działa, niż wydawać małe sumy na chińskie produkty, które i tak nic nie dadzą, a w efekcie - wydamy więcej pieniędzy na bezużyteczne kosmetyki, zamiast kupić coś droższego, ale porządnego - myślę, że w tej kwestii się ze mną zgodzicie?! :)
I jeszcze jedno pytanie - słyszałyście wcześniej o firmie Bewell?
Mmmmmm, pryszcze, bóle mięśni- coś dla mnie :D a o firmie nic nigdy nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńsarastar666
Ja nigdy o tej firmie nie słyszałam. Być może zakupię :)
OdpowiedzUsuńWenia99
Przeczytałam tylko o pierwszym produkcie, o drugim mi się nie chciało... =D.
OdpowiedzUsuńFajny artykuł.
Amundziak
Ja nie znam tej firmy.Jak na razie nie stosuję kremów ale być może kiedyś zacznę.Mam bóle mięśni i jak każda nastolatka pryszcze, choć rzadko xd
OdpowiedzUsuń